Brzeg Jeziora

Brzeg

Draco szedł szybkim krokiem przez błonia. Nazwymyślał jakiego pierwszoroczniaka z innego domu i minął Ślizgonki tłoczące się przy jakimś Ślizgonie, który myślał, ze jest fajny.
Ruszył prosto w stronę jeziora. Po chwili stanął przy brzegu i usiadł opierając się o drzewo. Obserwował taflę wody marząc o ciszy i spokoju. Nie wykonał zadania. Czarny Pan był na niego wściekły i wyznaczył Agnes, by się nim zajęła i dobrze ukarała. Tak cholernie się bał gniewu Czarnego Pana. Jego rodzina przez niego była w niełasce i musiałby dorwać Pottera, by zdobyć ułaskawienie od Sami-Wiecie-Kogo.

Rozmyślania Draco przerwała Agnes. Niewątpliwie kierowała się w jego stronę. Minęła grupkę dziewczyn z jej domu i ruszyła ku drzewu, gdzie siedział blond chłopak.
- Hej Draco.
Powiedziała i usiadła obok niego.
- Alecto usilnie przypomina mi o twojej karze. Będę musiała coś wymyślić, bo inaczej sami załatwią sprawę.
Położyła głowę na ramieniu.
- Lekki Cruciatus? Lepszy niż Sectumsempra...
Mruknęła.